Ambasadorowie programu

NIE USTAJĘ W BIEGU

Biegacz to nie ten, kto szybko biega. To ten, który nie ustaje w walce, twierdził Marc Buhl. Znaczenie słów niemieckiego pisarza doskonale rozumie dwudziestoletni Adrian Ojdana, pacjent Instytutu i członek Kadry Polski Niesłyszących w Lekkiej Atletyce. Mając poważne zaburzenia słuchu, walczył jednocześnie o sportowe trofea, wymarzony zawód informatyka oraz o miejsce wśród słyszących ludzi. I w sporcie, i w życiu Adrian kieruje się zasadą: na sukcesy trzeba zapracować.

Sportem interesował się, odkąd pamięta. W szkole podstawowej grał w koszykówkę, siatkówkę, piłkę nożną. Potem zaczął trenować pływanie. – Próbowałem różnych dyscyplin, żeby znaleźć tę, która najbardziej mi odpowiada – opowiada Adrian. W rodzinnym Staszowie nie wszyscy nauczyciele byli przychylni jego sportowym pasjom. – Gdy w wieku 9 lat syn przeszedł operację wszczepienia implantu ślimakowego, niektórzy sugerowali, abyśmy zwolnili go z zajęć WF-u – wspomina Robert Ojdana, tata Adriana. – Nie zgadzaliśmy się na to. Pisaliśmy oświadczenia, że na naszą odpowiedzialność może brać udział w zajęciach sportowych. Kupiliśmy mu nawet specjalny ochraniacz na głowę. Chcieliśmy, żeby Adrian mógł robić to, co kocha – dodaje mama Monika.

Historia Roberta

GŁUCHOTA JEST JAK BEZLUDNA WYSPA

Pani Róża, rocznik 1937, niedosłuch ma od wielu lat. Długo nosiła aparaty słuchowe. Z czasem przestały jej pomagać. W wieku 70 lat zdecydowała się na wszczepienie pierwszego implantu ślimakowego, cztery lata później – drugiego. Włożyła wiele pracy, by cieszyć się światem dźwięków. Jej przykład pokazuje, że nowoczesne technologie stosowane w medycynie są skuteczne u pacjentów w każdym wieku.

Pojedyncze słowa, które uciekały mimochodem w pośpiesznej komunikacji dnia codziennego, przekręcone nazwiska pacjentów, niezwracanie uwagi na wołanie pielęgniarki z odległego końca szpitalnego korytarza. Pierwsze objawy niedosłuchu u pani Róży Starzyńskiej pojawiły się 40 lat temu. Dla niej – lekarza internisty – oznaczało to poważne problemy. Bo zanim zacznie się leczyć, trzeba przecież osłuchać pacjenta, przeprowadzić z nim wywiad. – Zastanawiałam się, co zrobić, by w czasie rozmowy z chorym nie zapadała w gabinecie głucha cisza – żartuje pani Róża – wspominając początki swoich problemów ze słuchem. Szybko zdecydowała się na aparaty słuchowe. A właściwie aparat, gdyż wtedy w Polsce zakładano, że wystarczy zaprotezować jedno ucho. Ona tak nie uważała. Rodzina mieszkająca za granicą przysłała jej drugie urządzenie. Najpierw nosiła aparaty analogowe, z dzisiejszej perspektywy dość prymitywne, które niespecjalnie jej pomagały. Nie było jednak innej alternatywy. Niedosłuch pani Róży stopniowo się pogłębiał, więc i aparaty musiały być coraz mocniejsze. Niestety nie oznacza to, że skuteczniejsze.

Historia Pani Róży

ZA KAŻDYM RAZEM SIĘ PODNOSZĘ!

Jako nastolatka straciła słuch i przeżyła załamanie psychiczne. Kiedy implant ślimakowy pomógł jej znowu słyszeć, ona pomogła sobie sama – pokonała poczucie bezsilności i trudności w relacjach z ludźmi. Odkryła w sobie pasję samotnych podróży i miłość do dalekiej Północy. „Im dalej na Północ, tym bliżej Wszechświata”, mawia nasza pacjentka Kila (Kate) Zamana, podróżniczka, fotografka, wielbicielka wyścigów psich zaprzęgów.

Historia Kate Zamana

UWIELBIAM WYZWANIA!

Z wykształcenia doktor chemii, z zamiłowania tłumacz literatury naukowej. Zna dobrze trzy języki obce. Agata Jurkiewicz, która ma wrodzoną głęboką wadę słuchu, długo nie mogła się zdecydować na wszczepienie implantu. Dziś mówi o sobie „jestem uzależniona od dźwięków” i cieszy się, że dzięki implantowi może wkładać w naukę języków mniej wysiłku. Uważa, że powinna ona być istotnym elementem rehabilitacji osób z zaburzeniami słuchu.

Woli opowiadać o angielskim, niemieckim czy włoskim niż o chemii, z której zrobiła doktorat. Napisaną po angielsku pracę o zawiłym tytule – „Modelowanie molekularne syntazy tymidylanowej i racjonalne projektowanie jej inhibitorów jako leków przeciwnowotworowych nowej generacji” obroniła w 2014 r. na Wydziale Chemii Uniwersytetu Warszawskiego. Jednakże to języki obce pozostają jej największą pasją. Na pytanie: Kim przede wszystkim jest z zawodu – chemikiem czy lingwistą, Agata odpowiada: tłumaczką i naukowcem.

Historia Pani Agaty